Tradycjonalizm

Krytyczne spojrzenie

Czy powoływanie się na nadzwyczajną sytuację, jako usprawiedliwienie wobec nieposłuszeństwa papieżowi jest uzasadnione?

Dodano: 2021-01-13
Bractwo św. Piusa X wypowiadając posłuszeństwo papieżowi powołało się na taką istniejącą możliwość w Kodeksie Prawa Kanonicznego, która w nadzwyczajnych sytuacjach umożliwia prowadzenie pewnych praktyk mimo braku wymaganego mandatu (albo wręcz wbrew wyraźnym zakazom) stolicy apostolskiej

. Tym samym dla przykładu arcybiskup Lefebre wyświęcił 4 biskupów dla bractwa mimo braku tego wymaganego mandatu Watykanu. Po tym akcie samowoli św. Jan Paweł II stwierdził, że w ten oto sposób automatycznie arcybiskup i wyświęceni biskupi zaciągnęli ekskomunikę (czyli de facto nie nałożył tej ekskomuniki, ale stwierdził, że została ona zaciągnięta automatycznie). Również i w tym miejscu arcybiskup Lefebre powoływał się na niniejszą nadzwyczajną sytuację i tym samym uważał, że ta ekskomunika nie została zaciągnięta. To mniej więcej w ogromnym skrócie przedstawia się sytuacja widziana oczami bractwa Piusa X.
No cóż... pierwszą rzeczą, jaką mi się nasuwa na myśl - cóż było tą nadzwyczajną sytuacją? Widać, że z całą pewnością nie było wprowadzonego terroru, podrzynania gardeł, ograniczania wolności, nie było również poważnego zagrożenia życia, ograniczenia swobody działania w Kościele tak, że trzeba było działać natychmiastowo? Czy doszło do jakiegoś sprzeciwu znacznej większości biskupów i kardynałów, lecz może bali się surowych konsekwencji? Otóż nie - nic takiego nie miało wówczas miejsca. Przypomnijmy, że były to czasy na przełomie 1970-1980r. Wszystko toczyło się w harmonii, względnego spokoju, Kościół cieszył się dość sporą swobodą (ot chociażby z tego powodu, że był w stanie zwołać sobór na którym obecnych było ok. 3000 osób - najwyższej rangi duchowieństwo) , nie było krytycznego zagrożenia w wymiarze bezpieczeństwa. A zatem co było powodem? Otóż okazuje się, że pewien arcybiskup (wiadomo - chodzi o arcybiskupa Lefebre) z garstką kleryków i kapłanów (oczywiście garstką w skali całego życia duchownego w Kościele) inaczej niż inni interpretowali tradycję, magisterium Kościoła, oraz te zmiany, które się właśnie dokonały. I to nie jest wyłącznie moja osobista opinia - takiego właśnie też uzasadnienia udzielił św. Jan Paweł II ogłaszając, że bractwo św. Piusa w sposób błędny rozumie tradycję, oraz że do żadnej nadzwyczajnej sytuacji nie doszło. Dlatego też zastanawiam się, co by było w przypadku, gdy jakiś schizmatyk stwierdzi, że pewne prawdy są oczywiste i niekwestionowalne, a skoro papież nie chce na nie przystać, to uprawnia go również do zastosowania prawa o sytuacji nadzwyczajnej i wypowiedzenie mu posłuszeństwa. W jaki sposób bractwo św. Piusa wytłumaczyłoby takiej osobie, że do żadnej nadzwyczajnej sytuacji nie doszło? Lub jeszcze inaczej - gdyby na stolicy piotrowej zasiadł jakiś tradycjonalista i przywrócił stary porządek, orzekłby, że poprzednie magisterium kościoła było w błędzie i wówczas wyłoniłoby się bractwo kapłańskie św. Pawła VI, które uznałoby tę sytuację za nadzwyczajną i wypowiedziałoby posłuszeństwo takiemu papieżowi. W jaki sposób bractwo chciałoby uzasadnić, że do żadnej nadzwyczajnej sytuacji nie doszło?