Czy tradycjonalizm to herezja (uaktualnienie)?
I tam też odnajdujemy takie oto definicje:
herezja
1. «pogląd religijny sprzeczny z dogmatami religii panującej»
2. «odstępstwo od powszechnie przyjętego poglądu»
Tym samym, jeśli chcemy się ściśle trzymać tej definicji, to należy zauważyć, że istotą herezji jest głoszenie nauki, która zaprzecza jakimś nieomylnym dogmatom wiary. I co jest tutaj ważne - te prawdy wiary zawężają się jedynie do ścisłych dogmatów Kościoła Katolickiego - czyli bardzo wąskiego zakresu nauk takich jak prawdy obecne w wyznaniu wiary, nieomylność papieża, dogmaty maryjne, nieomylność Biblii, ofiarniczy charakter mszy, itp.
Warto zwrócić tutaj uwagę na aspekt powątpiewania w kwestiach wiary. Otóż aby powątpiewanie (jak również otwarte zaprzeczanie prawdom wiary) pociągało za sobą herezję, to musi być oczywiście uporczywe, jak i (co najważniejsze) publiczne. Czyli Kościół nie zabrania powątpiewać w kwestiach wiary, o ile nie jest to powątpiewanie publiczne. Aspekt upubliczniania tych nauk, aby można było mówić o herezji wypływa z istoty uporczywości - więc to pojęcie tej uporczywości zawiera w sobie działanie w przestrzeni publicznej. Warto zadać sobie pytanie, dlaczego Kościół zabrania powątpiewać w prawdy wiary - otóż odpowiedź zdaje się być bardzo prosta - aby uniemożliwić heretykom w sposób podstępny omijać zakaz głoszenia otwartej herezji poprzez poddawanie tych nauk w wątpliwość.
Kolejnym ważnym punktem z Kodeksu Prawa Kanonicznego jest ten poniższy:
Kan. 1364.
§ 1. Odstępca od wiary, heretyk lub schizmatyk podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa
Cóż to oznacza, że heretyk podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa - otóż oznacza to, że "wiążącej mocą samego prawa" - otóż oznacza to tyle, że heretyk podlega ekskomunice automatycznie bez konieczności przeprowadzania procesu kanonicznego i bez orzeknięcia o nałożeniu na niego herezji.
Więc tym samym propagowanie nauki niezgodnej z obecnym nauczaniem Kościoła w świetle tej definicji - nawet jeśli jest uporczywe (co bez żadnych wątpliwości ma miejsce w przypadku bractwa św. Piusa X), nie musiałaby oznaczać jeszcze herezji. Ale jest jedna kwestia, którą można śmiało zarzucić tradycjonalistom - a mianowicie uporczywe i publiczne powątpiewanie o świętości kanonizowanych papieży takich jak Paweł VI i Jan Paweł II. Dla przypomnienia - Kościół akt kanonizacji uznaje za nauczanie nieomylne, nieodwołalne i ostateczne (w przeciwieństwie do beatyfikacji, które nie jest uznane za ostateczne). A więc wiara o heroiczności ich czynów i tym samym ich niezachwianej pewności o ich przebywaniu w chwale Nieba to jest również, co Kościół podaje do wierzenia. Kościół od długich wieków uznawał akt kanonizacji za nieomylny i ma to również swoje odzwierciedlenie w dogmacie o nieomylności papieża:
[...] Za zgodą świętego Soboru nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra – tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności – dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła. (Konstytucja Pasto aeternus, Sobór Watykański I)
Prawda o tym, że święty znajduje się w chwale nieba jest właśnie tą nauką, którą papież ogłasza uroczyście z urzędu (ex cathedra), podaje jako prawdę obowiązującą do wierzenia i taka prawda jest niezmienna sama z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła (wierzymy, że osoby rodzaju ludzkiego, które dostąpiły zbawienia, już nie będą mogły zostać potępione [Łk 16,26] i nic już tego faktu nie zmieni).
A tym samym jak widać z powyższego, mamy do czynienia z uporczywym i publicznym powątpiewaniem o świętości posoborowych świętych, a co za tym idzie, to w myśl Kodeksu Kanonicznego tradycjonaliści popadają w ekskomunikę z mocy prawa.
I na tym problem się nie kończy. Również w tym momencie dają wyraźnie do zrozumienia, że obecna głowa Kościoła, biskup Rzymu utracił zdolność do nieomylnego orzekania o heroiczności czynów i świętości, co jest jawnym podważaniem nieomylności urzędu nauczycielskiego papieża.
Myślę, że w tym miejscu warto zacytować obszerniejsze fragmenty z Kodeksu Prawa Kanonicznego z uwagi na to, że w sposób pośredni odnoszą się do wielu błędów i postaw głoszonych przez tradycjonalistów:
Na sam koniec warto jeszcze się pochylić nad argumentacją tradycjonalistów, dlaczego powątpiewają o świętości osób kanonizowanych po soborze. Ich główny zarzutem jest to, że procedury kanonizacyjne po ostatnim soborze zostały uproszczone, a więc tym samym nie dają im wiary. Za zwyczaj nie łatwo jest doszukać się informacji, co kryje się za terminem "uproszczone" ale jednak kiedyś udało mi sie dotrzeć do ich zarzutu, że przed Janem Pawłem II istniał urząd adwokata diabła, którego zadaniem było zbieranie argumentów przeciwko świętości kandydata do wyniesienia na ołtarze i ten urząd został zniesiony. I tutaj mamy do czynienia z pewnym ich przekłamaniem. Bo oczywiście prawdą jest, że urząd adwokata diabła został zniesiony, ale nieprawdą jest to, że w ten sposób argumenty przeciw świętości nie są badane - bo w tym momencie właśnie to zadanie zostało powierzone rzecznikowi sprawiedliwości, który przejął właśnie te kompetencje "adwokata diabła". I dziwne jest to, że odbierają papieżowi prawo do zmiany procedur - bo przecież dlaczego papież nie miałby mieć władzy tego zmieniać?